
Zanim stałam się minimalistką w kwestiach makijażu,
absolutnie nie żałowałam sobie. Nakładałam na twarz kosmetyki bez opamiętania.
Nie to, że byłam „solarą”, choć to zdjęcie może to sugerować. Po prostu lubiłam,
mieć bardzo mocny makijaż. Lubiłam kiedy było widać, że mam podkład, koniecznie
róż i oczywiście wielkie krechy na oczach. I zanim zacznę wrzucać fotki tego
jak teraz wygląda mój codzienny makijaż, chcę, żebyście wiedziały jak długą
przeszłam drogę, by teraz malować się świadomie.
Może taki etap eksperymentów makijażowych musi przejść każda
babeczka, bo tylko w taki sposób się uczy?
Zdjęcie jest z 2011 roku, miałam wtedy 18 lat i myślę, że
ten „styl” w moim życiu nie wróci.
ten etap chyba jest nieunikniony, szkoda tylko że zaczyna się on bardzo wcześnie, nawet już w ostatnich klasach podstawówki. świetny blog, zapraszam do mnie :) pozostacsoba.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa jeszcze takiego etapu nie miałam, a mam już prawie 19 lat ;p W sumie to pełny makijaż miałam tylko kilka razy w życiu(może i na palcach jednej ręki bym to zliczyła haha).
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej zdjęć i Twoją makijażową 'metamorfozę' :)
Pozdrawiam ^^